Bo zeżarła mi z talerza racuchy z jabłkami ...
Malutka,aczkolwiek tłuściutka.
Na żółto,bo słuchy mnie dochodzą,że słońce u Was nie dopisuje.
Racusia
I ze starszą siostrą swą.
A siostra po liftingu wąsów.
Teraz wąsy mają profesjonalne.
Wykukiełkowałam jeszcze jedną myszowatą,ale jej głowa nie spełniała standardów moich wymagań.
Musiałam więc postąpić radykalnie.
Znaczy brutalnie ...
Teraz kręcą mnie myszy.Więc spodziewajcie się ich masowego rzutu.
Najgorzej,ze na białą,lśniącą włóczkę muszę poczekać do końca tygodnia...
Ale nic to.
Będę dziergała z białej,lekka moherowej.
A że mam pomysł na cieniutkie nóżki,to następne egzemplarze będą troszeczkę inne.
Sasasasa !
O, mamusiu! Znowu śliczne. Na Ciebie zawsze można liczyć - już mi się humor poprawił! :).
OdpowiedzUsuńBovary, jesteś mistrzynią w wymyślaniu imion!!!;) Ja bym na to nigdy nie wpadła!;) Twoje maleństwa są cudowne, szczególnie, że robisz je z własnego wzoru! Gratuluję bardzo serdecznie i pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńRacusia... hihihi... kochaniutkie są te myszolki :))
OdpowiedzUsuńGenialna! Sama słodycz .
OdpowiedzUsuńRacusia :)hmm mniam, taka słodka, że tylko schrupać :D
OdpowiedzUsuńjakie śmichotki!!!fajne
OdpowiedzUsuńhehehe. Boska Mysza, taka mała i takie duże racuchy wcieła no no no :D
OdpowiedzUsuńBovary mycha jest cudna :))) mały słodki obżartuch :))
OdpowiedzUsuńbuziaki :**
Przepysznie ją nazwałaś:))
OdpowiedzUsuńSuper myszka i mam nadzieję,że dokończysz tą na ostatnim zdjęciu:))
Pozdrawiam słonecznie:))
Dziękować za miłe słowa.Są da mnie niczym miód na serce ;)
OdpowiedzUsuńŚliczna ta Racusia.... ale to biedactwo bez głowy... ehh cóż za brutalność xD
OdpowiedzUsuń