wtorek, 26 stycznia 2010

Mała Sue

Dzisiaj skończyłam swojego,trzeciego już z kolei,szydełciaka.Ponoć trening czyni mistrza,więc trenuję.
I walczę z szydełkiem.Nawet już odcisków na palcach się nabawiłam.
Ale szydełkowe miśki są  warte każdej godziny im poświęconej.

Przedstawiam Wam Małą Sue

 
 

I na koniec zbliżenie:



Co do Małej Sue powzięłam już pewne plany ...
;)



Kiedy odpoczywam od szydełka,łapię za igłę.
Kończę już (prawie;) obrazek.Muszę się sprężać,bo czas mnie goni ... jak ja nie lubię robić czegoś na konkretny termin.Projekt pod roboczym tytułem "Rudy Rydz" Już pod koniec tygodnia się nim pochwalę.Będzie powtórka z rozrywki.Ale klient,nasz pan ;)))

8 komentarzy:

  1. JEJKU CUDOWNY JA CHYBA TEŻ JEŚLI MOGĘ CHCĘ ZAMÓWIĆ :) DWA DZIEWCZYNKĘ I CHŁOPCZYKA :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Na razie to ja się tych miśków uczę :) Jak już się nauczę i będą mi zalegały w szafce,to wtedy pogadamy ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo fajna miśka - ładne kolorki

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja Ci mówię - nie będą zalegały! Masz już kolejne zamówienie - moja koleżanka zwariowała, jak zobaczyła. I wierci mi dziurę w brzuchu - płaci w funtach, jeśli Ci to nie przeszkadza ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Najpierw niech se go na żywo luknie ;) Boże,toż to ja fortunę na nich zbiję ;))))

    OdpowiedzUsuń