Ogłaszam wszem i wobec,że wczoraj - dokładnie o północy - stworzyłam drugiego w swoim życiu szydełciaka.Aż mnie opuszki palców bolą,bo robiłam ładnych parę godzin,bez przerwy.Ale obiecałam Młodszemu Ogonowi,że rano miś będzie już na nią czekał.
Przedstawiam Malinkę.
Sesja na kwiatku ;)
Malinka rusza nóżkami i łapkami.
Już doszłam do tego,jak łączyć poszczególne części.
I dla porównania,jak jest "wielka" - przy kubku,który chyba każdy ma w swojej szafce.
Jeszcze tylko jakieś kubraczki muszę im porobić.
I zastanawiam się,czy nie lepiej by wyglądały te moje szydełciaki,gdybym zrezygnowała z brwi,które mają przyszyte przy oczkach ?
Ale ogólnie to jestem bardzo zadowolona z efektów.
A w domu jaka błoga cisza ... Ogony zachwycone miśkami,bawią się nimi od rana.
Piękne są te misie;) Cudne wręcz!!! Ty zdolniacho;P
OdpowiedzUsuńMy też byśmy chciały takie, hmmm.... Co Ty na to Maju ? :P
Normalnie wielki szacun :-D
OdpowiedzUsuńJa kiedyś na ZPT zrobiłam szalik (wersja mini), pamiętam jak się męczyłam i stresowałam, ale tak długo dłubałam, dłubałam aż wydłubałam :-D
A,dziękować,dziękować ;))) Maja się zastanowi ;)))))))))
OdpowiedzUsuń