niedziela, 24 stycznia 2010

Malinka

Ogłaszam wszem i wobec,że wczoraj - dokładnie o północy - stworzyłam drugiego w swoim życiu szydełciaka.Aż mnie opuszki palców bolą,bo robiłam ładnych parę godzin,bez przerwy.Ale obiecałam Młodszemu Ogonowi,że  rano miś będzie już na nią czekał.

Przedstawiam Malinkę.


 Sesja na kwiatku ;)

 

Malinka rusza nóżkami i łapkami.
Już doszłam do tego,jak łączyć poszczególne części.


I dla porównania,jak jest "wielka" - przy kubku,który chyba każdy ma w swojej szafce.

 

Jeszcze tylko jakieś kubraczki muszę im porobić.
I zastanawiam się,czy nie lepiej by wyglądały te moje szydełciaki,gdybym zrezygnowała z brwi,które mają przyszyte przy oczkach ?
Ale ogólnie to jestem bardzo zadowolona z efektów.
A w domu jaka błoga cisza ... Ogony zachwycone miśkami,bawią się nimi od rana.

3 komentarze:

  1. Piękne są te misie;) Cudne wręcz!!! Ty zdolniacho;P
    My też byśmy chciały takie, hmmm.... Co Ty na to Maju ? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Normalnie wielki szacun :-D
    Ja kiedyś na ZPT zrobiłam szalik (wersja mini), pamiętam jak się męczyłam i stresowałam, ale tak długo dłubałam, dłubałam aż wydłubałam :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. A,dziękować,dziękować ;))) Maja się zastanowi ;)))))))))

    OdpowiedzUsuń