Pokażę Wam,co sprawia,że jestem szczęśliwa.
Trochę zdobycznych,trochę zakupionych kłębków wełny wprawia mnie wręcz w stan euforii.
To nie jest normalne.
Ale co zrobić ?
Chyba tylko miśki.
A mam z czego wybierać.
Najbardziej podoba mi się tęczowy,kudłaty,błyszczący kłębek.
Piękny jest.Ale muszę nabrać wprawy w szydełkowaniu,bo dopiero trzy miśki wyprodukowałam.
Ale ta wełenka do mnie krzyczy ;)
I do mojego Starszego Ogona też.
I ten mi się jeszcze podoba - taki turkusik ze srebrną nitką.
Śliczny jest.
Akurat w sam raz na sukieneczki.
Tylko mam zgryz,bo przez najbliższe dwa tygodnie nie będę miała czasu na szydełciaki.
A wszystko przez masę roboty w robocie,która przekłada się na masę roboty w domu ...
Ból !
A tu takie cuda do mnie wołają z koszyka.
Koszyk od mojej mamy przyniosłam.
W końcu porządek jako taki musi być.
Mam tyle planów co do miśków,że chyba mi roku zabraknie.
Przydałoby się wyhodować sobie, ze trzy pary rąk ...
Widzę, że szał na całego. Nieźle musiały kosztować te zakupki. Powodzenia w dzierganiu ;)
OdpowiedzUsuńSzał,to mało powiedziane ;) Piniądze to nie wszystko,hehehe ;D Jeden wydaje na papierosy,drugi na kłębki ;)
OdpowiedzUsuńNo to rzeczywiście się kolorowo zrobiło, pozostaje mi tylko życzyć weny ;)
OdpowiedzUsuńJa nie wydaje ani na to ani na to ;0 ja z kolei modelina i akcesoria do robienie kolczyków ;p
OdpowiedzUsuńZ tymi papierosami nie Ciebie miałam na myśli ;)A modelina to też fajna sprawa.
OdpowiedzUsuńNooo.... Jakby Misiek mój tego misia zobaczył to byłby wrzask dopiero :D
OdpowiedzUsuń